środa, 22 stycznia 2014

~Rozdział 1~

-Te pączki są pyszne ,Marto - powiedział wujek Christopher ,kiedy jadł je ze smakiem. Okruszki spadały mu na jego siwą brodę ,ale on zamiast ją wyczyścić był skupiony na rozkoszowaniu się smakiem. Zaśmiałam się cicho ,patrząc na niego.
-Dziękuje -uśmiechnęła się i podała mu kolejny talerz napełniony kalorycznymi przysmakami- Tobie też smakuje ,Victoria?
-Tak ,są boskie- ugryzłam kęs.
Wszystko co zazwyczaj przygotowywała Marta, było bardzo pyszne i kochałam ,kiedy zamiast czytać swoich romansideł lub sprzątać kilka razy dziennie dom ,zrobiła coś dobrego do jedzenia. Była opiekunką wujka i choć sama mogłam mu pomagać ,nie miałam nic przeciwko jej towarzystwu. 
Zabrała puste naczynia i wyszła do kuchni.
-Dziś jest świetny dzień na spacer, Christopher ,powinieneś się przewietrzyć- zawołała ,a jej głos zmieszał się z dźwiękiem włączenia kranu.
-Wyjść na taki wiatr w dodatku na jesień to ostatnie co chce zrobić w tym dniu- prychnął wujek. Zachichotałam.
-Nie cierpię ,kiedy marudzisz. Victoria chętnie Cię zabierze,prawda? –głowa Marty wychyliwła sie z framugi drzwi.
Nie chętnie pokiwałam głową. Chciałam w spokoju dokończyć oglądać stare odcinki „Przyjaciół” ,ale czemu nie.
-Jasne, tak dawno nie byliśmy w tym wielkim parku, wujaszku. Ostatnio ..to było ,kiedy ..mama i tata.. –Nie potrafiłam dokończyć zdania.- Jeszcze żyli.
Wujek popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem i westchnął.
-Kochanie ,nie rozmwawiajmy Twoich rodzicach ,dobrze?
Nastała chwila ciszy. Wujek skończył ostatniego pączka.
 -Idę się ubrać- powiedział cicho i wstał od stołu.
Znowu. Tak jak zawsze, gdy chciała wspomnieć o rodzicach ,on zaczynał się zachowywać ,jakbym mówiła o jego nieudanej randce lub o czymś o czym chciałby zapomnieć. I to szybko. To tak jakbym mu tylko w tym przeszkadzała... Muszę sie dowiedzieć o co chodzi. Nie może przecież ukrywać tego wiecznie.
Gdy obudziłam się z przemyśleń ,jego już nie było i słyszałam tylko jak Marta krzątała się po kuchni i słuchała radia.
Dokończyłam swoje śniadanie i poszłam do swojego pokoju, na piętrze.
 Nie był wielki, mieściło się w nim tylko moje łóżko,biurko i szafa na ubrania. Ściany były pomalowane starą fioletową farbą ,którą wybrałam ,gdy tu przyjechałam po śmierci rodziców. To był jedyny wolny pokój i wuj Christopher w nim ulokował.
Na ścianach widać było stare rysunki myszki Mickey lub innych kreskówkowych postaci. Nie pomalowałam pokoju na nowy kolor ,ponieważ nie chciałam wykosztowywać wujaszka a poza tym ,miałam wielki sentyment do tych dziecięcych szkiców.
Wyjełam z szafy mój ulubiony czarny sweter i narzuciłam go na bluzkę. Włożyłam dżinsy ,które ostatnio kupiłam i zeszłam na dół.

Wuj stał już w drzwiach ze swoją drewnianą laską i nucił pod nosem „Merrie Melodies”. Widocznie zły humor już uleciał.
-Jestem gotowa –powiedziałam wkładając płaszcz i szalik.
Wzięłam wujka pod ręke i wyszliśmy na zimny powietrze ,które kłuło mnie w twarz.
-Co też skusiło mnie ,żebym wychodził na taką pogodę- mruknął niezadowolony.
-Marta- zachichotałam ,a on zrobił minę ,jakby ktoś go na czymś przyłapał.
-Co Cię dziś bierze na te żarty ,hm?- spytał rozdrażniony- Nie wiem o co Ci chodzi..
-To proste ,o Marte- nie mogłam powstrzymać śmiechu na widok gubiącego się wujaszka.
-Bardzo śmieszne- W końcu i on zaczął się cicho śmiać.
Chwile szliśmy w ciszy, podziwiając opadające brunatno-żółte liście opadające z wielkich drzew w parku.
-Wujku?..
-Tak?
-Czy.. Czy matka miała ciemne włosy? Albo ojciec? Mam wrażenie ,że włosy mi ciemnieją- przeszłam dłonią po moich blond włosach.
-Niewiem.. To znaczy ..Tak ,twój ojciec miał ciemne włosy- odpowiedział cicho.
Zaraz.. Wspomniałam o rodzicach.. To ten moment. Muszę dowiedzieć się co go gryzie.
-Dlaczego tak się peszysz ,gdy wspomnę o matce czy ojcu?- spytałam patrząc na niego- Zabili kogoś czy co?
To był żart ,ale wujek Christopher wyprostował się tak jakby ktoś go przestraszył.
-Mówiłem Ci już ,żebyś o nich nie wspominała- Puścił mój żart mimo uszu.
-Ale ,dlaczego?
-Bo tak mówie.
-Dlaczego?
Zamilkł a jego oczy wręcz błagały o litość. Nie działało to na mnie i tylko zrobiłam stanowczą minę.
Westchnął przeciągle i na mnie spojrzał.
-Myśle ,że to już czas.
Stanęłam jak wryta na jego słowa. Jaki czas?
-Przepraszam wujaszku, ale chyba pogoda ,nie działa na Ciebie dobrze. Powinniśmy..
-Chcesz znać prawdę? –zapytał głosem ,którego nie mogłam rozszyfrować.
-Tak-niepewnie potwierdziłam.
-Więc lepiej może usiądźmy. To co chce powiedzieć ,zmieni Twój sposób patrzenia na świat.


Wow, pierwszy rozdział ,poprawiałam go trochę ,kiedy go tu wstawiałam (z Worda :)) i myśle ,że nie jest taki zły. Mam nadzieję ,że się wam spodobał :) Komentujcie :)

1 komentarz: